sobota, 1 września 2012

Sylvia Velan - Prolog


Budzi mnie potworny trzask, jakby ktoś próbował wywarzyć drzwi. Tre zaspane oczka i łapie swojego ulubionego misia przytulając go mocno do piersi. Gramole się pod kołdrę, czekając na mamę. Bardzo się boje. Szybko patrzę w stronę łóżeczka siostry, ale ona śpi spokojnie. A może mi się wydawało? pytam siebie. Przecież rodzice zawarli pakt z Lucyferem, obiecał, że mnie nie zabierze. A jeśli się rozmyślił? A jeśli zerwał rozejm? Szeptał jakiś głosik w mojej głowie. Nie! krzyknęłam. Mamusia nigdy by na to nie pozwoliła. 
Moje rozmyślania przerwał kolejny trzask i ludzkie krzyki. Drzwi się otworzyły i do pokoju wpadła mama. Była przerażona, ale próbowała to ukryć. Łzy zaczęły mi lecieć po policzkach. Było źle, wiedziałam to. Szybko podeszła do łóżeczka Soni i wzięła ją na ręce, jednocześnie mówiąc do mnie:
-Wstawaj kochanie. Musimy iść. Nie mamy czasu. Już tu są.
-Ale kto?- wychlipiałam.
-Źli ludzie. A teraz chodź. 
Wzięła mnie za rękę i pociągnęła na korytarz. Tam wpadłam na Nicholasa. Był równie przerażony jak ja, ale lepiej wiedział, co się dzieje. Nigdzie nie widzę taty ani dziadków. Zaczynam coraz bardziej panikować. Złapałam brata za rękę a mama zaczęła ciągnąc mnie do ich sypialni. Wepchnęła nas do garderoby. Zdziwienie wzięło górę nad strachem. Opanowało mnie jeszcze większe zdumienie, kiedy mama podała mi Sonię a sama zaczęła odgarniać wszystkie płaszcze z wieszaka. Uderzyła nogą w ścianę pomiędzy kurtkami. Odpadła od niej wielka płyta zakrywająca świecące drzwi. Chwila... świecące drzwi? Zaczęłam histerycznie chichotać, próbując powstrzymać płacz. Nicholas przez chwilę popatrzył się na mnie dziwnie aż w końcu  przytulił w opiekuńczym geście. Moja mama, która jest twardą kobietą, na ten widok zaczęła płakać. Lekko pchnęła mnie w stronę błyszczącego otworu. 
-Nicholas, pamiętasz wójka Jaya? Kiedy będziesz przechodził przez portal z siostrą, myśl o nim bardzo intensywnie, dobrze? Ty też, kochanie- zwróciła się do mnie. 
-Dobrze.- powiedzieliśmy chórem. 
-Kocham was.
-Mamo...- wyszeptałam, ale ona już biegła do pokoju, zatrzaskując za sobą drzwi i zostawiając nas samych w wielkiej szafie. 
-Na trzy?- zapytał brat. Musiał krzyknąć, bo nagle zrobiło się bardzo głośno. 
-Na trzy!
-Raz... 
-Dwa...
-Trzy!- krzyknął. 
Złapaliśmy się za ręce i razem skoczyliśmy w „portal”. 
Od tej chwili już nic nie było takie samo. 


DziejeSie

9 komentarzy:

  1. Ciekawie kim są ci,źli ludzie' :>
    JimmyK

    OdpowiedzUsuń
  2. Źli ludzie to świadkowie jehowi :D Świetny prolog. Czekam na więcej ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Hahhahahahaha, padłam Domi! Świetny prolog D_S!

    OdpowiedzUsuń
  5. Hahahaha ŚWIADKOWIE JEHOWI. Domi - rozwalasz mnie. DziejeSie - smutny i wciągający ten prolog. Aż chce się od razu wszystko wiedzieć ;P

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak się rodzi królowa zła :D Świetny prolog :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Domi, dobre :) Nie mogę doczekać się kiedy bohaterka stanie się Bardzo Złym Człowiekiem :)

    OdpowiedzUsuń