Kiedy byłam już na tyle zmęczona by nie bać się, że zaraz coś rozwalę, wspięłam się na dach najbliższego budynku i obserwowałam zachód słońca. W trakcie jazdy taksówką na lotnisko pragnęłam tylko, żeby jak najszybciej znaleźć się w Anglii i uwolnić się od wszystkich wspomnień. Jednak to nie łatwe zadanie - zapomnieć o tym, co robiłam przez te wszystkie lata. Przez ostatnie 18 lat byłam Nocnym Łowcą i nie znałam innego życia niż to. Moim zadaniem było zabijanie demonów i chronienie "ślepych" Przyziemnych. Teraz to ja miałam być "ślepą" Przyziemną. W takich chwilach brakowało mi Willa, on powiedziałby że nie zna nikogo lepszego ode mnie w udawaniu ludzi... Nagle usłyszałam skrzypienie starych schodów przeciwpożarowych. Moje zmysły Nocnego Łowcy wyostrzyły się, a ciało spięło, wiedziałam, że będę nieraz wystawiona na próbę, ale nie sądziłam, że nastąpi to tak szybko...
- Miranda, wyluzuj, wydawało ci się! - powiedziałam sama do siebie. Nie musiałam długo czekać by przekonać się, że to nie były omamy słuchowe. Już po chwili usłyszałam, jak ktoś wchodzi na dach. Postanowiłam udawać, że nic nie słyszę...
- Mirando Carver. Cóż cię sprowadza do Anglii? Nigdy nie pomyliłabym tego głosu. Podniosłam się i obróciłam w stronę mojego rozmówcy. Słuch jak zawsze mnie nie mylił.
- Czarowniku, muszę przyznać, że jesteś niezwykle odważny.
- Tak? A dlaczego tak uważasz?
- Bo jesteś poszukiwany przez Clave, a ja bez wahania doniosę im o miejscu twojego pobytu..
- Nie zrobisz tego, bo wtedy musiałabyś ujawnić gdzie jesteś. A tego nie chcesz, prawda?
- Kurde, Hunter. Skąd ty to wiesz?!
- W gazecie napisali, że jesteś kolejną ofiarą Lucyfera, a Jack zadzwonił z prośbą, czy mógłbym cię odnaleźć i powiedzieć ci o tym...
- O cholera! – powiedziałam.
- No właśnie: o cholera...
- Hunter, wyświadczysz mi przysługę? - mówiąc to, użyłam całego mojego uroku osobistego.
- Hmm?
- Mogę się na jakiś czas u ciebie zatrzymać?
- Muszę się nad tym zastanowić. Dużo może mnie kosztować ukrywanie przed Clave marnego, zbuntowanego Nocnego Łowcy...
Nie wiem tak naprawdę, co mnie zdenerwowało, ale w tym momencie gniew, który zbierał się we mnie od dawna znalazł ujście. W mgnieniu oka znalazłam się przy nim i złapałam go za gardło. Nie miałam jednak szans z jego magicznymi mocami. Poczułam, jak coś niewidzialnego popycha mnie do tyłu i już po chwili leżałam na tyłku.
- Skarbie, spokojnie. Coś ty taka drażliwa?
- Nie ważne… Możemy o tym zapomnieć? - mówiąc to, otrzepywałam moje spodnie.
- Tak, ale...
- To mogę się u ciebie zatrzymać, czy nie?
- Chodź – powiedział to wiedząc, że i tak nie ma szans dowiedzieć się czegoś ode mnie.
Zeszliśmy z dachu i złapaliśmy taksówkę. Całą drogę jechaliśmy w milczeniu. Wiele z was pewnie się zastanawia skąd tak dobrze znam poszukiwanego czarownika. Otóż odpowiedź jest prosta: nigdy nie byłam święta i to dzięki mnie Hunter'owi udało się uciec przed Clave, ale on o tym nie wie...
nata262
Dobry rozdział:) Już mnie ciekawi co będzie dalej :)
OdpowiedzUsuńCiekawie, ciekawie :D:D:D
OdpowiedzUsuńJimmyK
Robi się interesująco :D
OdpowiedzUsuńciekawe co Hunter zrobi kiedy się dowie. dobry rozdział :) Miranda na razie strasznie tajemnicza, ale mam nadzieję, że później się mocno rozkręci :)
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem, w jaki sposób Miranda mu pomogła. Zaczyna się rozkręcać ;)
OdpowiedzUsuńŚwietnie się zapowiada ;)
OdpowiedzUsuńInteresujące i za krótkie :D Czekam na ciąg dalszy :D
OdpowiedzUsuń