Śnię. Nie jest to jeden
z tych miłych snów, w których zwykle unoszę się na chmurce wspomnień i
marzeń. Ten sen jest inny, mroczny. Leżę na podłodze nie mogąc się poruszyć. Moje
ciało płonie z bólu. Widocznie Znaki
przestały działać-myślę. Nie pozwalam sobie jednak na łzy. Odwracam głowę i
czuję ulgę gdy widzę znajome niebieskie spojrzenie. A, więc wszystko będzie dobrze- stwierdzam w duchu z ulgą. Jednak
błękit w oczach przesłania teraz wahanie, a chwile później poczucie winy. Przymykam
oczy – Nie zostawiaj mnie tutaj, nie rób
tego, nie Ty!. Otwieram oczy i wpatruje się w sufit. Nie czuje już bólu.
Jak przez mgłę dostrzegam nachylającą się nade mną ciemną postać.
- Muszę cię stąd zabrać
zanim będzie za późno - mówi męski zachrypnięty głos unosząc mnie w ramionach.
Chcę go zapytać co ze mną zrobi, ale ogarnia mnie ciemność…
Budzę się gwałtownie. W
sypialni panuje głęboka ciemność. Nie muszę jednak zapalać światła, aby cokolwiek
zobaczyć. Widzę wszystko dokładnie, tak jak w biały dzień. Pod oknem na biurku
pośród papierków leży wyłączony laptop. Z szafy koło drzwi wystają ubrania,
jakby usilnie próbowały z niej uciec. Przecieram ręką twarz. Czuję jak ogarnia
mnie niepohamowana wściekłość. Znowu. Wyskakuje z łóżka. Przebieram się szybko w
czarny strój Nocnego Łowcy. Jeden sztylet wciskam za cholewkę buta, drugi
wkładam za pas. Uśmiecham się. Czas na
polowanie.
(***)
Idąc przez ulice
górnego Manhattanu obserwuje każde mijające mnie stworzenie. Ludzie nie
posiadają „wzroku”, nie są w stanie nas zobaczyć. Nie potrafią dojrzeć
prawdziwego niebezpieczeństwa. Głupie bezbronne istoty. Czuje intensywny zapach krwi w powietrzu. Dawno się nie
pożywiałam, ale teraz nie ma na to czasu. Dzisiaj nastąpi kolejny etap mojej
zemsty. Skręcam w ciemną uliczkę obok klubu Pandemonium, w którym odbywają się
imprezy dla Podziemnych i nic niepodejrzewających Przyziemnych. Czuje jak budzi
się we mnie instynkt łowcy. Po kilku minutach czekania widzę dziecko Nefilim
wychodzące z klubu, idące w moją stronę. Dziewczyna nie ma więcej niż piętnaście
lat . Ma długie jasne włosy i oczy jak letnie niebo. Jest sama. Uśmiecham się
do niej. Widzę, że robi się czujna. Nie ma jednak ze mną żadnych szans. Szybkim
biegiem pokonuje dzielący nas dystans. Łapię ją za przegub ręki, którą
próbowała wyciągnąć Serafickie ostrze. Ściskam mocniej, słyszę trzask łamanych
kości. Drugą ręką przykładam jej sztylet do gardła.
- Wymknęłaś się z
Instytutu, co? - pytam z uśmiechem mocniej przyciskając sztylet. Po jej
rozgrzanej skórze pociekła strużka krwi. Moje kły natychmiast się wyłoniły.
- Tak - wyszeptała – Co
robisz? Nie możesz mnie przecież skrzywdzić. Obowiązuje cię Przymierze, tak jak
każdego Podziemnego – powiedziała po chwili z mocą.
- Nie obchodzą mnie
wasze Przymierza – powiedziałam śmiejąc się. – Jesteś taka młoda. Masz
szczęście, że mnie spotkałaś. Życie jest pełne rozczarowań, których nie
zaznasz. Dzięki mnie.
Dziewczyna zaczyna
walczyć. Jej oczy są pełne łez.
- Znajdą cię i mnie
pomszczą, zobaczysz – krzyczy szarpiąc się w moich ramionach. Popatrzyłam na
nią rozbawiona.
- Ave – mówię przez śmiech zagłębiając ostrze w
jej szyi. Krew trysnęła z rany tworząc szkarłatną tęczę. Oczy dziewczyny robią
się szklane. Uchodzi z niej życie.
- Atque – drugi sztylet wbijam w brzuch tnąc
ciało od dołu aż do piersi. Jestem cała w jej wciąż ciepłej krwi. Czuję ekstazę
przepływającą przez moje żyły. Ciało Łowczyni upada na wilgotny chodnik.
- Vale – kończę
spluwając jej w twarz. Przyglądam się chwile swojemu dziełu i rozpływam się w
ciemności.
RaraAvis
Już lubię tą postać:P
OdpowiedzUsuńUps... trzeba będzie na ciebie uważać ;) Mnie wmurowało O_O
OdpowiedzUsuń:O Co za mrrroczna postać! Podoba mi się :D
OdpowiedzUsuńJimmyK
Zakochałam się w zakończeniu - już ją lubię :D
OdpowiedzUsuńzakończenie jest świetne :) już mi się podoba ta postać :)
OdpowiedzUsuńZakończenie jest świetne, jak cały rozdział :)
OdpowiedzUsuńPoczątek mroczny, ale... O w dupke, to jest świetne !!!
OdpowiedzUsuń~DS